Sygnał na dachu
Maja klęczała na dachu bloku i ściszała radio.
Wieczorne światła miasta przypominały rozlane gwiazdy na ziemi.
Obok Olek trzymał miskę satelitarną z durszlaka i folii.
Ich skaner nieba powstał z kabli i starych zabawek.
Kosmos, proszę, odezwij się, szepnęła Maja do mikrofonu.
Dzisiaj mieli spróbować złapać echo przelatującej stacji orbitalnej.
Mama myślała, że grają w gry, więc zgasili okna.
Wiaterek pchał sznurki, a dach skrzypiał jak stary pokład.
Nagle w słuchawkach zabrzęczał czysty, równy rytm pięciu tonów.
To nie burza, powiedział Olek, to ktoś nas woła.
Na ekranie telefonu linie zaczęły układać się w mapę.
Migała kropka i sunęła w stronę ich bloku.
Podpis przy niej brzmiał: MAJA, ODBIERZ.
Szum zmienił się w kliknięcia, jak klucze u nauczycielki.
Maja ścisnęła mikrofon i powiedziała swoje imię, bardzo wyraźnie.
Odpowiedziała jej następna sekwencja, dłuższa i już melodyjna.
Kropka na mapie zbliżała się ulicą Wyzwolenia, szybko i prosto.
Powietrze zadrżało, jakby dach oddychał razem z miastem.
Z ciemności od wschodu nadlatywał drobny, czarny kształt.
Nie miał świateł, tylko brzęczenie i zapach ozonu.
Przeleciał obok komina i zawisł nad nimi, jak ważka.
W jego boku rozsunęła się wąska szczelina z bladym światłem.
Maja wciągnęła powietrze i ścisnęła Olka za rękaw.
Z wnętrza dobiegło ciche pukanie, jakby ktoś liczył do trzech.
Olek podniósł antenę, choć ręce lekko mu drżały.
Z urządzenia sypnęły błękitne iskry, jak drobny śnieg.
Kształt przechylił się, jakby nasłuchiwał ich szeptów.
Spod spodu wysunęły się trzy cienkie nóżki, gotowe do lądowania.
Na ekranie pojawiło się nowe słowo: OTWÓRZ.
Pukanie powtórzyło się: raz, dwa... i wtedy coś dotknęło anteny.
Author of this ending:
English
polski
What Happens Next?