Zaginiona gwiazda z choinki
Było popołudnie wigilijne, śnieg pukał cicho w szyby. Lena poprawiała bombki, gdy nagle zniknęła szczytowa gwiazda. Bez niej choinka wyglądała jak bez czapki i uśmiechu. Mama krzątała się w kuchni, pilnując barszczu i pierogów. — Gdzie ją odłożyłaś? — spytał szeptem Maks, młodszy brat Leny. — Na pewno tu była rano — odpowiedziała, serce bijące trochę zbyt szybko.
Na dywanie leżała smuga igieł, jak strzałka wskazująca korytarz. Z sufitu dobiegł dźwięk dzwoneczka, krótki i bardzo wyraźny. — Słyszysz? — spytał Maks, już w butach, jakby gotów do wyprawy. Przy drzwiach na strych rozsypała się mąka z pudła. Na bieli widać było maleńkie ślady, jak od butów lalki.
Lena zapaliła latarkę i uniosła ciężki klucz od strychu. Schody zaskrzypiały, powietrze pachniało jabłkami, kurzem i orzechami. W rogu stała skrzynia z mosiężnym zamkiem i papierową etykietą. Na kartce widniał napis: „Nie otwierać do pierwszej gwiazdki”. — Nie wolno — mruknął Maks, lecz patrzył na skrzynię jak zaczarowany. — Jeśli gwiazda zniknęła, może tu czeka wskazówka — szepnęła Lena.
Nagle z wnętrza zabrzmiał znów dzwoneczek, tym razem bliżej i śmielej. Wieko poruszyło się lekko, a spod krawędzi wysunęła się złota nitka. — To chyba ona — wyszeptał Maks, chwytając latarkę jeszcze mocniej. Lena położyła dłonie na zamku, który sam zadrżał jak z zimna. Coś zastukało od środka, trzy razy, równo jak zegar. — Raz... dwa... — Lena nabrała powietrza, gdy skrzynia drgnęła jeszcze raz.
Author of this ending:
English
polski
What Happens Next?