Tajemnica za lustrem
Nela miała dziesięć lat i własną szczoteczkę, turkusową rakietę. Każdego wieczoru ustawiała klepsydrę na dwie minuty, dokładnie. Mama zostawiła na umywalce naklejkę z uśmiechem i gwiazdką. Dzisiaj para z prysznica zamgliła lustro jak jezioro. Szczoteczka zabzyczała i poszła w małe kółka po trzonowcach.
Miętowa piana szczypała, więc Nela czyściła też język. Pamiętała słowa dentystki: małe kółka, delikatnie, także przy dziąsłach. Jej plan był prosty: rano i wieczorem, po dwie. Nagle za lustrem coś zadrapało, jak pazur o metal. Nela wypluła pianę, wypłukała usta i sięgnęła po nić.
Wysunęła pasek, owinęła palce, zrobiła kształt litery C. Delikatnie przesunęła nitkę w górę i w dół. Zęby zapiszczały czysto, jak śnieg pod butem na mrozie. Klepsydra kończyła piasek, a lustro znów cicho zaskrobało. Z szafki buchnął słodki zapach, jak z rozlanego toffi. W głębi półki papier odszedł, odsłaniając malutkie drzwiczki z napisem. Na tabliczce ktoś wyrył krzywo wielkie litery: Miasto Płytki.
Nela wyjęła lusterko dentystyczne z zestawu do nauki. Przyłożyła je pod kątem, jak uczyła dentystka w gabinecie. Za drzwiczkami mignęły ulice z cukru i lepki most. Czy to stamtąd szeptało: my lubimy noce bez szczotkowania? Serce Neli przyspieszyło, ale ręce zostały spokojne i pewne. Wsunęła nić pod krawędź drzwiczek i pociągnęła delikatnie. Coś po drugiej stronie pociągnęło mocniej, a klamka drgnęła.
Author of this ending:
English
polski
What Happens Next?