Did You Know?

Gwiezdny Klucz i Jezioro Innego Nieba


Gwiezdny Klucz i Jezioro Innego Nieba
Księgarnia „Pod Pierzastą Kropką” pachniała kurzem, cynamonem i przygodami, które nie zdążyły się jeszcze wydarzyć. Stała na rogu Srebrnej Ulicy w Miedzianej Dolinie, u stóp Wrzosowej Góry, gdzie jesienią wiatr roznosił purpurowe liście jak listy od nieznajomych. Iga mieszkała nad księgarnią razem z babcią, kotem o imieniu Kminek i tysiącem zakładek, które trzymała w kieszeniach, we włosach i w butach. Miała jedenaście lat, piórko za uchem i nawyk pytania o rzeczy, o które nikt inny nie pytał. Jej kuzyn Tymon, o rok starszy, był mistrzem wiązania węzłów i sklejania latawców, a jego kieszenie pełne były sznurków, spinaczy i planów na jutro. Każdego dnia punktualnie o szóstej dzwon na ratuszowej wieży odzywał się sześć razy. Mieszkańcy mówili, że czasem, kiedy mgła ma smak metalu, dzwon wybija jeszcze raz. Trzynasty. Nikt jednak nie słyszał go naprawdę. A przynajmniej nikt, kto o tym opowiadał. Tego popołudnia w Dolinie trwał jarmark. Na straganach błyszczały słoiki z miodem, szklane kulki i maleńkie pozytywki. Między nimi przesuwał się wóz pewnego osobliwego wędrowca. Pan Gil, bo tak kazał się nazywać, miał płaszcz uszyty z map, okulary jak dwie kałuże po deszczu i skrzynkę pełną przedmiotów, które wyglądały, jakby pamiętały cudze historie. „To coś dla ciebie” – powiedział, gdy Iga zatrzymała się przy jego skrzynce. Wyciągnął niewielki, mosiężny klucz o główce w kształcie gwiazdy. „Klucze mają dobrą pamięć. Ten pamięta drogę, która nie lubi, kiedy się ją rysuje.” „A ile kosztuje pamiętający klucz?” – zapytał Tymon, marszcząc czoło. „Dwie miedziane i uśmiech” – odparł pan Gil. „Resztę dopowie wam noc.” Iga zapłaciła, uśmiechnęła się z całej siły i schowała klucz do kieszeni. Przez chwilę wydawało jej się, że metal rozgrzał się jak kamień w słońcu. Wieczorem, kiedy babcia gasiła lampy między regałami, mgła wsunęła się przez szpary w oknach i położyła się na ladzie cienką warstwą srebra. Kminek usiadł na parapecie i słuchał, jakby ściana miała mu coś do powiedzenia. Iga i Tymon rozłożyli na zapleczu koce, ale nikt nie myślał o spaniu. „Posłuchaj” – szepnęła Iga. Klucz w jej dłoni drżał jak piórko, które próbuje oderwać się od ziemi. Z głębi księgarni dobiegł niski ton – dzwon na wieży odezwał się pierwszy raz, potem drugi, trzeci... aż do dwunastego. A wtedy, zamiast cichnąć, powietrze zawibrowało i rozbrzmiało jeszcze jednym, głębokim uderzeniem, jakby czas zrobił krok, którego nie powinien. „Słyszałeś?” – Tymon otworzył szeroko oczy. „Słyszałam” – Iga ścisnęła klucz. Gwiazdka na jego szczycie rozbłysła delikatnie i wskazała regał z książkami podróżniczymi. Na grzbiecie jednej z nich migotał tytuł: „Atlas Dróg, Których Nie Widać”. Kminek zeskoczył z półki, ogonem zatoczył znak zapytania i pobiegł między skrzynki na zapleczu. Dzieci podążyły za nim. Ściana za stosami pudła wydawała się ciemniejsza niż zwykle, jakby ktoś narysował tam cień drzwi. Iga podniosła klucz. Metalowy gwiaździsty kształt rozsiać iskierki, które osiadły na cegłach. Linie światła połączyły się w kontur łuku. „To wygląda jak… no wiesz” – Tymon nie dokończył, bo cegły poruszyły się cicho. Bez żadnego skrzypu, bez kurzu. Po prostu wsunęły się jedna w drugą, jak puzzle, odkrywając gładką płytę z zielonkawego kamienia. Pośrodku płyty rozżarzył się kształt – otwór, którego nie było przed chwilą. Klucz sam uniósł się o odrobinę, jakby wiedział, co robić. Iga wzięła głęboki oddech. „Razem?” – zapytała. „Zawsze” – Tymon kiwnął głową. Wsunęła klucz. Zamek odpowiedział cichym westchnieniem, a gdzieś bardzo daleko coś odetchnęło razem z nim. Płyta rozstąpiła się i odsłoniła spiralne schody, schodzące w dół między korzeniami. Pachniało korą, startymi liśćmi i deszczem, który jeszcze nie spadł. „Babcia…?” – zaczął Tymon, ale Iga potrząsnęła głową. „Śpi. A poza tym ktoś musi sprawdzić, dokąd prowadzą schody, zanim zamkną się same” – powiedziała, a Kminek wydał z siebie dźwięk, który brzmiał jak „tak”. Zeszli. Subtelne światła, przypominające świetliki, zapalały się nad ich głowami z każdym krokiem. Korzenie oplatały ściany niczym gigantyczne warkocze. Na kamieniach ktoś kiedyś wyrył obrazki: wieloryby unoszące się ponad polami, drzewa z ptasimi skrzydłami, mosty składające się z nut. „Ktoś to zrobił dawno temu” – wyszeptał Tymon, dotykając palcem rysunku. „I chyba chciał, żebyśmy to zobaczyli.” „Albo żeby ktoś to zobaczył. Może nie nas” – odparła Iga, ale serce podskakiwało jej w piersi tak, jak podskakuje piłka, gdy trafi na idealną kostkę chodnikową. Schody skończyły się kamiennym tarasem. Przed nimi rozciągała się grota tak wysoka, że nie było widać jej sklepienia. W środku, jakby ktoś położył niebo na ziemi, rozlewało się spokojne jezioro. Tylko że nie odbijało ich twarzy ani lamp nad głowami. Odbijało inne gwiazdy, inny księżyc i klucz, który świecił teraz chłodnym, niebieskim blaskiem. Po drugiej stronie tafli widać było pasma wzgórz, które płynęły jak chmury. Między nimi leniwie unosiły się wyspy z drzewami o liściach przypominających szkło. Po powierzchni prześlizgnął się cień czegoś dużego – jak żaglowiec, tylko że bez wody i masztów. „Patrz” – Tymon wskazał na skraj jeziora. Z kamieni wynurzały się płytki, jedna po drugiej, tworząc wąską ścieżkę. Każdy nowy stopień błyszczał przez chwilę, jakby rozgrzewał go niewidoczny płomień. „To chyba zaproszenie” – Iga poczuła, że klucz w jej dłoni robi się chłodny. „Albo przynajmniej próba.” Kminek stąpnął na pierwszą płytkę i usiadł, jak sędzia przyznający punkt. Iga spojrzała na Tymona. Tymon na Igę. „Jeśli to jest głupie, przynajmniej będziemy głupi razem” – mruknął. „Brzmi uczciwie” – Iga uśmiechnęła się i zrobiła krok. Płytka nie poruszyła się, a jej stopa zanurzyła się minimalnie w gładkim chłodzie. Czuła, jakby dotknęła pamięci czegoś, co zna morze, choć nigdy nie było wodą. Siedem kroków dalej ścieżka robiła zakręt, a jezioro pulsowało w rytmie ich oddechów. Dzwon na wieży, wysoko nad ich głowami, odzywał się echem w kamieniach groty. Raz. Dwa. Trzy… Iga nie umiała już policzyć, czy liczy prawdziwe uderzenia, czy to, co odbija się od sklepienia. „Słyszysz?” – Tymon pochylił głowę. Z wnętrza jeziora dobiegał szelest, jakby ktoś przewracał strony księgi wielkości boiska. Potem – miękki trzask, jak pękająca laska cynamonu. „Ja też” – Iga stanęła na ostatniej płytce przed samą powierzchnią. Woda – jeśli to była woda – zaczęła unosić się jak rozciągane szkło. Nie rozlewała się. Zbierała się w kopułę, a w jej środku pojawiły się drobne punkty, które układały się w linie i kształty. Najpierw nic nieznaczące, potem coraz bardziej znajome. Zobaczyła zarys wieży ratuszowej, ale z dwiema tarczami zegara. Zobaczyła Wrzosową Górę, której zbocza falowały, jakby oddychała. „Iga” – powiedziało coś, nie głosem, tylko ruchem światła. „Tymon.” Powietrze w grocie stało się chłodniejsze. Kminek zjeżył ogon, ale nie uciekł. Płytki pod ich stopami zatrzeszczały cicho, a ze sklepienia spłynął pojedynczy kroplosopel, który zgasł w połowie drogi, zamieniając się w pył. „Kto tam jest?” – Tymon uniósł podbródek. Nie brzmiał odważnie, ale brzmiał uczciwie. To wystarczyło. Odpowiedzią był ruch po drugiej stronie kopuły. Cień, który przed chwilą płynął jak żaglowiec, zatrzymał się i opadł niżej. Na powierzchni błysnęło coś jak dłoń, ale zrobiona z gwiezdnego pyłu. Trąciła kopułę i ta zadrżała, a dzwon, gdzieś bardzo daleko, uderzył po raz kolejny. Raz, którego nie było w żadnym kalendarzu. Ścieżka zaczęła się rozszerzać, jakby chciała zrobić miejsce dla kogoś jeszcze. Klucz w ręce Igi nagle pociągnął do przodu, lekko, uprzejmie, ale stanowczo. Gwiazda na jego końcu rozświetliła się tak jasno, że zobaczyli własne odbicia, a w nich – coś jeszcze. Cień trzeciej osoby stojącej obok nich, tam, gdzie nikt nie stał. „Nie odwracaj się” – szepnęło światło. I wtedy klamka, której wcześniej nie widzieli, wynurzyła się z gładkiej powierzchni jak księżyc z chmur. Poruszyła się najmniej o milimetr, jakby ktoś po tamtej stronie właśnie zaczął ją naciskać.


Author of this ending:

Age category: 8-12 years
Publication date:
Times read: 8
Endings: Zero endings? Are you going to let that slide?
Category:
Available in:

Write your own ending and share it with the world.  What Happens Next?

Only logged-in heroes can write their own ending to this tale...


Share this story

Zero endings? Are you going to let that slide?


Write your own ending and share it with the world.  What Happens Next?

Every ending is a new beginning. Write your own and share it with the world.